Rozchadzanie
Ostatnio zaczęłam chadzać tu i ówdzie, by się na dobrze rozchodzić przed na prawdę długą wędrówką, która nastąpi w sierpniu.
Miód dla mych uszu
Przeto nie zważając na deszcze niespokojone, takież wiatry ani na chmury złowrogie okrążyłam okoliczne jeziorko, z powodów niesprzyjającej aury mijając kilku zaledwie przechodniów i nieco liczniejszych rybaków. Mijając owych nieszczęsnych spacerowiczów bez wyjątku w strzępkach rozmowy dało się wyłuskać wysublimowany wyraz kurwa, w różnych kombinacjach typu Jo żech się tak uchlał, kurwa, że jo pierdola, względnie I jo ci godom, kurwa... itd., itp. A specjalnie nie wzięłam mp3 by rozkoszować się głosami natury.
Non-whaler philosophy
Przeszłam więc do ambitnej próby zgłębienia filozofii lokalnego rybołówstwa, która od zawsze mnie głęboce frapowała. Zbliżając się do przedstawiciela gatunku odzianego w gustowny uniform moro, rozwalonego bezceremonialnie na leżaku nieopodal swoich wędek, upewniałam się w duchu, że z całą pewnością istotą tego szlachetnego hobby jest satysfakcja i przyjemność płynąca z niezmąconych chwil samotności, ukojenia myśli w bezbrzeżnej ciszy, harmonijnego obcowania z Naturą. Dumę z odkrycia Rybackiej Tajemnicy zmącił jednak fakt, że ów rybak bezceromonialnie rozwalony, z afektem w głosie, dziką złością w oczach krzyczał do (zapewne też krzyczącego) rozmówcy No, kurwa, co ty mi tu, kurwa?! W gruzach legła też moja teoria pojmowania wypadów na ryby jako ucieczki przed apodyktyczną/oziębłą/gadatliwą/pospolicie upierdliwą żoną gdyż z obserwacji poczynionych dzisiaj w godzinach 16:30-18:00 wynikało, że 50% rybaków łowi w towarzystwie żony (możliwe choć mało prawdopodobne wyjaśnienie zjawiska: to nie żona a kochanka lub kumpel-transwestyta).
Master of pancakes ;)
Ukoronowawszy naleśnika z waniliowym twarożkiem soczystą maliną o brylantowym połysku, usłyszałam, że mój mąż będzie miał ze mną niebiański żywot, a gdy odejdę w jego ramiona, moja własna rodzina pomrze z głodu. Czy to może być komplement dla młodej kobiety w XXI wieku? Uważającej ponadto, że wrzeszczący feminizm w XXI to podkładanie nogi kobietom przez kobiety? Wierzącej przy tym w równość praw, przy jednoczesnym uznaniu i poszanowaniu immanentnych atrybutów każdej z płci? Lubiącej bardzo być przepuszczaną w drzwiach i doprowadzaną do granic złości przez seksistowskie kawały? Ano jak widać, może :P
Ostatecznie wyjrzało słońce, bo ono zawsze w końcu wychodzi :)
5 komentarzy:
Może ów zbiornik wody słodkiej jest miejscem schadzek rybaków łowców transwestytów? Jest też możliwość, że żona myśli, że jej mąż ryby kupuje a łowi co innego :> Poświęca więc całą się i udaje, że łowić ryby z mężem to jest to o czym marzyła w chwil "Tak" na ślubnym kobiercu:>
Naleśniki to jest zacna potrawa. Nie trudno je syntezować, odczynniki są łatwo dostępne i trwa to też niedługo. Pozwalam sobie tak pisać o moich prostych wytworach, które zdarza mnie się stworzyć a które koronuję... (bezczeszcząc kunszt przedstawiony przez Dziewczynę Mallory'ego - btw pisałem już, że to są wyżyny przybierania imion? dużo bym mógł napisać ale to może w innym komentarzu :P) Wracając do profanacji doprawiam moje naleśniki nutellą :P cukrem, tudzież jakimś innym przetworem dżemowym co przy brylantowej malinie jest... a właściwie to nie "jest". Cóż niestety moje umiejętności kulinarne nie stoją na najwyższym poziomie.
Pozdrawiam
Rey
Moje zaś umiejętności w dziedzinie SZTUKI kulinarnej są (niech mi wybaczą koleżanki-feministki i skromni koledzy) całkiem dobre, chociaż realizuję swoje wewnętrzne ja raczej w sferze słodziutkich wypieków (co nie oznacza, że moje ja jest równie słodkie;). Przyznam jednakoż, że nad wyraz zaimponowałeś mi naleśnikami, gdyż znam wiele statecznych pań domu, które łzy krokodyle leją przy obracaniu naleśnika na patelni. BTW czy nie zwróciłeś uwagi, że naleśniki byłyby doskonałe jako alternatywa dla sztucznej skóry? Trzeba by wprawdzie popracowac nad wyeliminowaniem alergizacji, ale to mikrodetal;)
Brzytwa Okhama=keep it simple=z nutellą jest pycha:P
PS. Rey'u, jak mi miło, że zajrzałeś, oraz że napisałeś:)
Hehe :P Moja osobista przygoda z naleśnikami zaczęła się kiedy zapragnąłem obracać je podrzucając patelnię :> Spróbowałem, udało się a później już szło gładko i jakoś tak już zostało :) A obracanie naleśników jest właśnie najlepszym momentem ich przygotowania :>
Hm :P Moje niestety nie nadawały by się na sztuczną skórę, chyba że ktoś chciał by być niezwykle ekstrawagancką mozaiką i chciał by dobrze kamuflować się wśród naleśników porastających tę planetę. ;)
Dziękuję za poszerzenie mnie :> o brzytwę Ockhama :P ŁOŁ :D niezły wypasik. Teraz będę mógł szpanować na uczelni :D
No, brzytwa to klasyka zagrywek szpanerskich;) BTW dr House też raz brzytwy Ockhama użył:D
Rey'u, jesteś dosłownie mistrzem nad mistrze, czołowym wymiataczem naleśnikowym - liczę na korepetycje z tematu "obracanie naleśników", bo ja niestety obracam metodą przziemną, to znaczy, przypatelnianą... :>
imho kamuflaż wśród plemienia nalesników do PODSTAWOWA umiejętność survivalowa! :>
Do mistrzostwa mi jeszcze trochę brakuje :P jak będą kiedyś mistrzostwa w obracaniu naleśników metodą grawitacyjną to powalczę :P
Prześlij komentarz