piątek, 18 lipca 2008

Że ha!

Taki jeden gość, którego lubię, twierdził sobie, że są takie dni, których nie można nazwać inaczej niż "górzystymi", są one uciążliwe, by je przejść trzeba nieskończonej ilości czasu. Pozostałe dni klasyfikują się do drugiej kategorii - dni "spadzistych", z których zjeżdża się pędem śpiewając.

Co ciekawe, moje dni "spadziste" (te szczęśliwsze) paradoksalnie są wypełnione wspinaczką na najwyższe szczyty wyzwań, pokonywaniem najrozmaitszych przeszkód, przezwyciężaniem, nieraz z trudem niejednego.

Tak więc idę odmieniać dzień za pomocą prostych ingrediencji, takich jak przyjemne fale akustyczne, pewna (jeszcze przyjemniejsza) spora objętość monotlenku diwodoru oraz (równie przyjemna) reakcja spalania ;)

(znów nie na temat, znów Bursa :)

Doktor C bogacz i cudotwórca

a wszystko o własnych siłach
(trudne dzieciństwo o własnych siłach
gimnazjum o własnych siłach
medycyna o własnych siłach
willa wygodniejsza niż niebo
i dwa samochody piękniejsze niż gwiazdy
też o własnych siłach)
kolekcjonuje kadłubków
takich frajerów bez rąk i nóg
ma ich 22
czyli dwie jedenastki
i powiada
hopla chłopcy dziś uczymy się grać w piłkę nożną
- nie mamy nóg - chrypią ci abnegaci
- e bzdura - marszczy się doktor
ja szedłem przez życie o własnych siłach
o własnych siłach cuda zdziałać można
i mruga na pielęgniarza wysłużonego ex-sierżanta

pół roku trwały treningi w sanatorium za kolczastym drutem
ja nie wiem czy wyrosły im nogi
nie wiem jak to się stało
ale widziałem ich wiosenny mecz
grali chłopaczkowie w football że ha.

Andrzej Bursa


René François Ghislain Magritte, La grande famille

Brak komentarzy: