sobota, 31 października 2009

czwartek, 29 października 2009

Soooo scared!

Biedny, biedny ząbek ;)

Wiecz(wt)orek

Podziwiam ludzi, którzy potrafią jednocześnie gadu-gadać, rozmawiać tradycyjnie, skypować, uczyć się matematyki i pisać wypracowanie o Kordianie i wszystko to robić dobrze.

Nietypowe zastosowanie lakierów do paznokci.

An10a

Kiedyś

sobota, 24 października 2009

Zaś Zabrze...

All winter we got carried away
Over on the rooftops, let's get married
All summer we just hurried
So come over, just be patient and don't worry
(Coldplay-Death And All His Friends)

Ucząc się periodontologii

Jak się ma zamiar uczyć, to właśnie ten czas jest najlepszy żeby:
-pomalować paznokcie
-zrobić porządek w notatkach z ostatniego roku studiów
-ułożyć książki na półce zgodnie z tematyką i wielkością
-wytrzeć kurze w pokoju
-umyć lustro
-odebrać parę telefonów
-odpowiedzieć na kilka nieznoszących zwłoki maili
-a skoro już ma się rozgrzanego kompa to przy okazji pobrołsować po randomowych sajtach
-skonstatować, że już tak okropnie późno, że trzeba wychodzić a podręcznik perio wciąż otwarty na tej samej stronie...


Tak już jest, że gdy mam kumulację zaliczeń lub egzaminy, to mam największy porządek w pokoju. Robienie przeróżnych rzeczy zamiast tego, co zrobić się powinno zwie się prokrastynacją. "Cierpi" na to chyba większość ludzkości. W praktyce wygląda to mniej więcej tak:

poniedziałek, 19 października 2009

Ogród Luizy

W poprzednim poście było o dwóch piosenkach pod tym samym tytułem, tym razem będzie o tytule, który łączy wiersz i film.

"Ogród Luizy" Bursy (który przyjemne wierszyki pisał, jakkolwiek epitet "przyjemny", choć użyty celowo, niekoniecznie do wszystkich utworów Bursy idealnie pasuje) znałam już od dawna, czyli od czasu, gdy mój tato polecił mi "Zabicie ciotki" tegoż autora, a ja zachęcona tą lekturą sięgnęłam po dalsze plony bursowego talentu (choć nie mam pojęcia dlaczego poczułam się zachęcona, bo książka "Zabicie ciotki" to psychodeliczne studium pozbywania się ludzkich zwłok i trudności związanych z tym procederem, utrzymane w Lynchowsko-turpistycznym klimacie, a więc jest to książka do której nie wraca się dwa razy).

Wiersz "Ogród Luizy" był dla mnie wierszem pięknym o niezwykłej, przejmującej nastrojowości, jednak nie do końca zrozumiałym. Olśnienie spłynęło na mnie dopiero, gdy przeczytałam wiersz raz jeszcze po obejrzeniu filmu Macieja Wojtyszki pod tym samym tytułem. Film dobry, mimo że polski. Porusza temat choroby psychicznej, ale robi to bez przesadnej powagi lub przejaskrawiania. Jest to opowieść o uczuciu, ale bez mdlącej ckliwości.

Miłe są takie niespodziewane drobne iluminacje.


Andrzej Bursa - Ogród Luizy

W czerwcu najpiękniej ogród zakwita Luizy
Którego nieistnienie zabija jak topór
Zawieszony na tęczy pod gwarancją wizji
Rozżarza się w olśnieniu purpurowych kopuł
W czerwcu najpiękniej ogród zakwita Luizy

Luiza której lekkość gracja i swoboda
Metal z różą a krzemień z obłokiem kojarzy
Biega bezbronna w ciemnych lewadach ogrodu
Serca wyryte w korze mając na swej straży
Luiza której lekkość gracja i swoboda

Kawalkada dąbrowy czujność sarnich blasków
Gamę śmiechu Luizy powtarza gdy ona
Rozrzucająca włosów rozgwiazdę na piasku
Poddaje nagie gardło śmiechem zwyciężona
Kawalkada dąbrowy czujność sarnich blasków

Łaskę Luizy może zdobyć tylko męstwo
Pewność rzutu i nerwów szaleńcze napięcie
Zwycięzco umazany gęstą krwią zwierzęcą
Przynieś jej lwią paszczękę i serce łabędzie
Łaskę Luizy zdobyć może tylko męstwo

Prostotę tajemnicy ogrodu Luizy
Labiryntów i altan puszcz i klombów kwietnych
Ptaszarni i rykowisk gonów gazel chyżych
Pojąć potrafi tylko prawy i szlachetny
Prostotę tajemnicy ogrodu Luizy

Którego nieistnienie zabija jak topór
Realnością śmiertelnych poczekalni ziemi
Przeklęty rojeniami dzieci i idiotów
Wydrwiony mgieł nonsensem ginie w neurastenii
Którego nieistnienie zabija jak topór

2 piosenki, 1 tytuł


Nneka - Warrior


Ebony Bones - W.A.R.R.I.O.R

Ażeby mieć wojowniczy nastrój do wszelkich wyzwań tego tygodnia (okulistyka, zęby... wspominałam o okulistyce?)

sobota, 17 października 2009

czwartek, 15 października 2009

Ostatni podmuch jesieni

Dzień ten był, jak się później okazało, ostatnim podmuchem jesieni. Przyszła potem znienacka, zupełnie niezapowiedzianie i nieelegancko zima. Nie wiem jak ona tak mogła i stanowczo nalegam, żeby się z tego wytłumaczyła. Ale w sumie i tak, co by nie było - halb so schlimm* ;)

Bahnhof

Kropelki jak łzy.
Jakkolwiek łez ostatnimi czasy nie bardzo lubię.

* język niemiecki jest użyty nieprzypadkowo o czym wiedzą wtajemniczeni.

sobota, 10 października 2009

Zdaję się na Ciebie, o ile... ;)

Przed kinem:
-To ja kupię bilety, a ty kup coś do jedzenia.

-Co chcesz?
-Ja nie jestem wybredna. Zdaję się na twój gust. Ale osobiście lubię białe KitKaty, M&Msy.......

poniedziałek, 5 października 2009

Feeling kind of lazy

W tle przypadkiem znalazł się mój stary Kodak (taki typu "aparat dostany na komunię od cioci"). Jednak Kodak niedługo wróci do łask, zostanie reaktywowany po latach cyfrowej banicji.
Era analoga już wkrótce :)

Jesienna Babia

Słońca nieśmiałe promyczki...

...kępki jarzębiny...

...wiatr na szczycie Diablaka...

...a także widoki z niego...

...zasychające liście...

...i w sumie grzybki też.
Wszystko to wskazuje, że znowu przyszła jesień.
I dobrze jest ;)