niedziela, 30 października 2011
Od 1 listopada zmieniam opiekuna stażowego z majora na podpułkownika (czy można więc uznać, że niejako awansowałam? ;). Jeszcze zanim nastąpiła moja mała wpadka z nazwaniem mojego poprzedniego opiekuna, majora Sokoła, majorem Sroką, dopuściłam się podobnego niecnego czynu na podpułkowniku, czyli szefie szefów, panującym niepodzielnie nad całą w stomatologią 5 Wojskowym Szpitalu Klinicznym. Otóż mój mózg ma jakąś dziwną widać cechę przyrodzoną (przynajmniej tak swoje roztrzepanie sama przed sobą usprawiedliwiam) i nie potrafi zapamiętać nazwisk wojskowych. Gdy jeszcze przed rozpoczęciem stażu zapytałam przemiłą panią w kadrach (zaprawdę powiadam Wam, strzeżcie się jak ognia pań z działu kadr 5WSZK!) czy mam się z jakąś sprawą zgłosić do podpułkownika Krzemińskiego, zrobiła taką oto minę:
i wysyczała przez swoją szparę ustną: KAMIŃSKIEGO. Od tego jednak czasu, dzięki swojej minie w tamtym momencie, mogłam odkryć jej nadzwyczajne podobieństwo do Roz z "Potworów i spółki". Moje wizyty w kadrach stały się dużo przyjemniejsze.
Jeśli jesteś fanem Roz - kliknij :)
niedziela, 23 października 2011
-Jeśli ktokolwiek obrazi Aleksandrę to tak, jakby dotknął mnie w źrenicę! Dostanie (cenzura - on) gwałtowną reprymendę o charakterze fizycznej perswazji nieznoszącej sprzeciwu (cenzura - off). - rzekł mężczyzna obficie emanujący oparami etanolu, chcący bronić mej - domniemanie zagrożonej - czci i chwały w dzikiej kolejce do busika relacji Katowice-Kraków i oferujący niezbyt kuszące miejsce na swoich kolanach. Na szczęście kierowca powstrzymał owego znawcę anatomii ludzkiego oka przed zrealizowaniem swoich planów przez nie wpuszczenie go do busika ("Ależ ja koniecznie muszę jechać z panią Aleksandrą!"). Znawca oddalił się więc ku mrokom Katowic, wykrzykując okazjonalne pogróżki o krwawym mordzie na kierowcy (preferowanym narzędziem zbrodni miał być dynamit). Jego miejsce zaś zajęła zakonnica kropka w kropkę podobna do Pani Frau, idealnie komponująca się z wesoło kołyszącym się przy przedniej szybie się odświeżaczem powietrza w kształcie Anusiaka z Włatców Móch.
Student filozofii wybiega z sali po ćwiczeniach. Nerwowo rzuca się w przestrzeń korytarza, spojrzenie ma rozedrgane oburzeniem, jego szalik w emocjonalnym napięciu faluje w rytm jego kroków. Student wykrzykuje do niewiadomego adresata: Ależ to jest czysta perwersja myślowa, a nie - do jasnej cholery - filozofia!
Subskrybuj:
Posty (Atom)