niedziela, 14 grudnia 2008

Nagły atak łabędzia

Trochę jakby zalało.

Jak nie drzwiami, to oknem. Albo drzwiami?

Prawie irokez :)

Jak widzę coś włochatego, to nie mogę się powstrzymać i musi być zdjęcie ;) Chociaż tutaj podoba mi się kolorystyka.

Listek jak listek. Ale, że był nieopodal włochatego, załapał się na portrecik. Mały, suchutki, samotny... a, niech ma coś z życia;)

Przyłapany na zamarzaniu.

Płyną gęsiego. Właściwie - łabędziego.

Bezgłowe łabędzie. Ucięło im. Szkoda ;)

Brak komentarzy: