sobota, 5 listopada 2011

Sztuka pocieszania czyli słodkie cytryny

Zaraz po tym, jak dowiedziałam się, że mój opiekun stażu zmienia się z majora Sokoła (typ człowieka z nagłym rzutem andropauzy z objawami zaburzeń nastroju i ataków niepohamowanego złego nastroju skojarzonego z wyładowywaniem tegoż nastroju na otoczeniu) na podpułkownika Kamińskiego (według legend i plotek szpitalnych typ bardzo chimeryczny, podobno najgorszy z możliwych zwierzchników w całej przychodni stomatologicznej 5 WSZK), takimi oto słowami byłam pocieszana przez przemiłą asystentkę o przezwisku Pani Doda:
-Ależ ty się niczym nie przejmuj! Szef [Kamiński] nie jest taki zły... (po chwili namysłu) On tylko czasami ma takie wybuchy... Ale nic się nie martw. Tylko raz rzucał w asystentkę strzykawką z igłą... Nie chybił...

Brak komentarzy: