Rzecz typowa dla węgierskiej kuchni (czyli bardzo tłuste i bardzo niezdrowe). Miał być moją proustowską magdalenką. Nie był zły, lecz niestety nic nie dorówna wspomnieniu langosza zjedzonego w Szczedrzyku w czasach dziecięcych. Kiedyś to były langosze... ;)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz