sobota, 6 czerwca 2009

The Dentist

Ach, jakże niedoceniane są niektóre genialne wykwity kinematografii w świecie pogardliwie traktującym holiłócką pop-papkę. Wśród tych filmów znajduje się niewątpliwie arcydzieło, jakim jest "Dentysta" ("The Dentist").

Niełatwo wyliczyć wszystkie zalety filmu, albowiem jest ich tak wiele. Primo - porywająca gra aktorska (ukłony dla odtwórcy tytułowej roli - tyle pasji, tyle okrucieństwa i bezpretensjonalnego sadyzmu w każdym badaniu jamy ustnej!). Secundo - frapująca i intrygująca fabuła. Scenarzyści sięgają po archetypiczny niemal motyw zdradzanego męża, jednak podają go w sposób świeży, odarty z schematycznych naleciałości. Oto piękna blondynka o wybitnym uzębieniu, będąca żoną dentysty, dopuszcza się karygodnego czynu jakim jest obcowanie intymne z czyścicielem basenów, umięśnionym osiłkiem w ogrodniczkach. Czyn ten głęboko oddziałuje na psychikę dentysty (film ociera się z gracją o kategorię dramatu psychologicznego), tak że ten zaczyna przejawiać objawy psychopatologiczne o charakterze wytwórczym - nie owijając zbytnio w bawełnę - gość ma poważne schizy. Wszędzie widzi próchnicę, rozkład, degręgoladę i zgniliznę (moralną) tkanek twardych zęba. Ponadto czuje się w obowiązku ratować ludzkość przed próchicową zagładą (aspekt edukacyjno-profilaktyczny, uświadamiający społeczeństwo o dotkliwych skutkach braku higieny i częstych wizyt kontrolnych u stomatologa). Dentysta ponadto w każdym pacjencie widzi swoją niewierną żonę, nie dziwi wiec w żadnym razie to, że molestuje seksualnie urodziwe pacjentki, odurzywszy je uprzednio podtlenkiem azotu tudzież dusi swoje asystentki, współpracowniczkom wstrzykuje powietrze do tętnicy szyjnej a pracownikom skarbówki wyważa żuchwę ze stawów i wierci w języku.

Kulminacyjnym punktem akcji jest moment, gdy w ramach celebracji rocznicy ślubu dentysta wyrywa swej żonie wszystkie zęby (bez znieczulenia naturalnie, niech ma za swoje niewierna modliszka!) oraz odcina język (rewelacyjna charakteryzacja! oskarowa wręcz!). W tle słyszymy kojącą muzykę operową (widać, skąd Woody Allen czerpał inspirację, aczkolwiek nie sięgnął nawet do pięt pierwoworowi). Do kompletu żywot traci też naturalnie czyściciel basenów. By dopełnić listę ofiar warto wspomnieć o psie sąsiadów, zabitym po to, by dwóch policjantów o charyźmie Sherlocke'a Holmesa i Herkulesa Poirot razem wziętych miało co robić (w końcu tak moralnie nieprawy czyn jak zabójstwo psa domaga się wnikliwego śledztwa - dla dobra społeczeństwa i spokoju nieutulonych w żalu właścicieli).

Cóż moi mili, mogłabym długo pisać, gdyż żadne słowa pochwały nie oddadzą walorów tego stomatologicznego majstersztyku. Postuluję gorąco, by ten projekcje filmu były integralnym elementem wykładów ze stomatologii zachowawczej względnie chirurgii na każdej polskiej uczelni medycznej. Stosowny list z prośbą wyślę już wkrótce do władz uczelni. Ponadto w każdym przedszkolu winno się starszakom serwować tenże film, albowiem obejrzawszy go jedno jest pewne: nic gorszego ich nie spotka w gabinecie stomatologicznym, więc nie będą się nic a nic bać, gdyż jakieś marne pojedyncze usuwanie zęba nie będzie robić na nich wrażenia. Wreszcie - to niezastąpiony film na randkę - podgrzeje atmosferę, wprawi w pozytywny nastrój a w chwilach grozy wtuli damę serca w męskie ramię.

Na deser zestaw aforyzmów, złotych myśli i cytatów z filmu. Enjoy :)

Dialog między dwoma policjantami prowadzącymi śledztwo w sprawie zabójstwa psa (notabene pięknym, spokojnym i jakże idyllicznym krajem musi być USA, jeśli tamtejsi policjanci nie mają nic lepszego do roboty niż szukanie mordercy pieska...)
- Dlaczego miałby zabijać psa?

-Bo jest dentystą. A ich stać na wszystko.


* * *

-...brak szacunku w świecie, który lekceważy higienę jamy ustnej...

* * *

-Dentysta jest jak policjant. Necessary evil.

* * *

-Próchnica poczyniła spustoszenie. Przeniknęła do twojej d u s z y...


* * *

-Jestem narzędziem doskonałości i higieny.
(dentysta sam o sobie)

* * *

-Zawsze jestem zajęty. Próchnica nie próżnuje!



Dopisek na marginesie z racji pojawiających się pytań:
NIE, to NIE jest zdjęcie z sali klinicznej najlepszego polskiego uniwersytetu medycznego! To przypadkowe zdjęcie z internetu, don't worry. My mamy ZNACZNIE większe wiertła :)

2 komentarze:

Dominika pisze...

Ja polecam obejrzenie tego filmu z osobą z kierunku lekarsko-stomatologicznego. Po prostu widać, jak przyszły stomatolog uświadamia sobie swoją władze i potęgę. Nie wspomnę o jakże fachowych i pełnych dramatyzmu okrzykach "Ale to są kleszcze do ósemek!" tudzież: "ooo, oni też używali masek" ;)

Anonimowy pisze...

jeeżuu!
to jest straszne (zdjęcie!)
i dziwić sie czemu ludzie nie lubią dentystów.!