Miejsce: Śląsk, miasto Zabrze.
Wydarzenie społeczno-kulturalne sezonu: festyn rodzinny.
Czas: deszczowe niedzielnie popołudnie.
Frekwencja: na jednego uczestnika festynu przypada około 3,1 organizatora.
Oprawa muzyczna: perełki zabrzańskiej sceny muzycznej, mimo że nie z zacięciem religijnym, to jednak NIE BARDZO grzeszące zabójczym talentem.
Tak więc w efekcie uwagę nielicznej ale jakże wytrwałej (zważywszy na warunku atmofseryczno-akustyczne) skupiał tenże młodzian na swym dwukołowym rumaku:
Wydarzenie społeczno-kulturalne sezonu: festyn rodzinny.
Czas: deszczowe niedzielnie popołudnie.
Frekwencja: na jednego uczestnika festynu przypada około 3,1 organizatora.
Oprawa muzyczna: perełki zabrzańskiej sceny muzycznej, mimo że nie z zacięciem religijnym, to jednak NIE BARDZO grzeszące zabójczym talentem.
Tak więc w efekcie uwagę nielicznej ale jakże wytrwałej (zważywszy na warunku atmofseryczno-akustyczne) skupiał tenże młodzian na swym dwukołowym rumaku:
Młodzian w pewnym momencie spostrzegł, że jeden z widzów zasłabł (a może zasnął z nudów, kto wie) w pozycji "na rozkraczonego pająka", wiec czym prędzej wykorzystał sytuację do zaprezentowania rozentuzjazmowanej widowni nowych sztuczek. Ja jednak radzę zwrócić uwagę na mężczyznę w czarnej koszulce i zielonej smyczy, który z emocji przycisnął swe dłonie do okolic jamy gębowej.
Ach, emocje sięgają zenitu! Z młodej piersi wyrwał się więc pełen ekscytacji okrzyk ;)
A oto nasz bohater w pełnej krasie:
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz