czwartek, 19 listopada 2009

Koreks mam w ręce i sobie nim kręcę

Dziś historyczny moment w moim fotograficznym życiorysie - załadowałam swój pierwszy film do koreksu, zmajstrowałam dziewiczą chemię, w której wywołałam mój very first film. Trzeba przyznać, że jest w tym coś z magii, której nie sposób odnaleźć w wychwytywaniu fotonów przez matrycę cyfraka. Z pewnością częściowo za moją wielką ekscytację całym wydarzeniem odpowiada to, że wszystko jest dla mnie nowe, świeże i mocno odkrywcze, niemniej... jest w tym coś nieuchwytnie wyjątkowego. Gdy zobaczyłam, że jednak cokolwiek pojawiło się na kliszy po wyjęciu filmu z koreksu poczułam radość porównywaną zapewne do zdobywcia Mt Blank, a już z pewnością większą niż po zaliczeniu semestru farmakologii (co warto zaznaczyć, było niemałą ulgą, zważywszy na to, że semestr był pod znakiem aj szkill ju).

Mój zestaw małego narkomana i białe kryształki wywoływacza (to mniejsze) i utrwalacza (to większe). Oraz koreks.

Mierzenie temperatury wywoływacza jest ważne niczym mierzenie temperatury przy stosowaniu naturalnej metody planowania rodziny ;)

Generalnie całe wywoływanie szło gładko, aczkolwiek najbardziej stresującym (jako że najbardziej kluczowym dla całego procesy) punktem było wkładanie filmu do koreksu. Gdy już zabunkrowałam się w izolowanym od wszelkich kwantów energii świetlnej pomieszczeniu, doszłam do wniosku że nie wiem jak wydobyć kliszę z opakowania ;) Piszą w książkach o wszystkim, ale jak się dobrać do filmu to już rzecz prawdopodobnie zbyt trywialna by wspomnieć o tym. Niemniej z drobną pomocą pewnego pomocnika udało się pozbawić film skorupki i umiejscowić w koreksie.

Cośtam się wywołało. Co - to się okaże jutro na stykówkach. Część niestety już widać że niektóre klatki są niedoświetlone/prześwietlone, ale czego się spodziewać po moim marnym Kodaku, wszak siłą woli ekspozycji nie ustawię.

Filmy się suszą na lampie. Ten po prawej to Famopan i wywołał się względnie ok. Ten po lewej do Kodak i jest jakiś dziwny. W ogóle nie wiedzieć czemu przewinął się do końca po cyknięciu 6 klatki, a do tego po wywołaniu ma dziwny brązowawy kolor. Nie mam pojęcia dlaczego. Teoretycznie zastosowałam czas wywoływania odpowiedni dla obu filmów, tak samo utrwalania. Ale wygląda to cokolwiek podejrzanie. Ciekawe, czy chociaż te parę klatek będzie zdatnych do użytku.

Jutro - kierunek ciemnia!!!

1 komentarz:

Unknown pisze...

z niecierpliwością czekamy na efekty...