niedziela, 21 lutego 2010

Adnotacja

Pragnę rozwiać wątpliwości i zdementować plotki - to nie jest mój akademik. Ot, po prostu przypadkowy pokój w klinice chirurgii szczękowo-twarzowej. Przebierałam się tam w fartuch przed zajęciami i byłam pod wrażeniem specyficznego uroku tegoż miejsca. Sala kliniczna nasuwała mi na myśl szpital z filmu Pearl Harbor, choć poziomem higieny - raczej szpital polowy z czasów I wojny światowej względnie kraje trzeciego świata (oczywiście hiperbolizuję, ale dopiero tutaj doceniłam psychozę sterylności panującą u nas na zajęciach chirurgii). Ofc to taki ekstremalny przykład, na innych klinikach nie jest tak źle, nie wiem czemu ta chirurgia traktowana jest tu po macoszemu. Strzeżcie się wyrywania zębów podczas pobytu na Węgrzech.

Brak komentarzy: