wtorek, 19 stycznia 2010

Wszystko mknie tak szybko, że nie nadążam. Nie potrafię złapać ostrości na tych rzeczach, na których powinnam, a wręcz przeciwnie - topię się w masie szczegółów, które w szerszym aspekcie są bez prawdziwego znaczenia. Chciałabym na chwilę zatrzymać to wszystko, podejść, usiąść, poczuć a nie tylko dotykać, widzieć a nie tylko przeglądać. Chciałabym wywołać filmy, przeczytać wszystkie książki i obejrzeć te wszystkie filmy, na które mam ochotę, zdawać egzaminy bez stresu że muszę w pierwszym terminie (bo inaczej nie zdążę na rozpoczęcie węgierskiego semestru), porozmawiać z tymi osobami, z którymi bym miała ochotę i dokładnie tak długo, ile byłoby potrzebne. Chciałabym mieć więcej czasu, choć gdy go mam - tęsknię za zabieganym chaosem, który jest o tyle pozornie i złudnie bezpieczny, że nie ma w nim czasu na nadmiar myślenia.

PS. Przyjmę w dobre ręce wolne 7 dni. Dokładnie tyle potrzebowałabym dodatkowo, żeby się z wszystkim wyrobić przed wyjazdem na Węgry. A niestety wolnych dni już w okolicznych sklepach zabrakło.

Brak komentarzy: