czwartek, 15 października 2009

Ostatni podmuch jesieni

Dzień ten był, jak się później okazało, ostatnim podmuchem jesieni. Przyszła potem znienacka, zupełnie niezapowiedzianie i nieelegancko zima. Nie wiem jak ona tak mogła i stanowczo nalegam, żeby się z tego wytłumaczyła. Ale w sumie i tak, co by nie było - halb so schlimm* ;)

Bahnhof

Kropelki jak łzy.
Jakkolwiek łez ostatnimi czasy nie bardzo lubię.

* język niemiecki jest użyty nieprzypadkowo o czym wiedzą wtajemniczeni.

Brak komentarzy: