Mikołaj wpadłby w depresję, gdyby zobaczył przeciętne centrum handlowe w przedświąteczny weekend, po tygodniu harowania w pracy miał umyć wszystkie okna na błysk, upiec pół tony pierników i ukatrupić trzy karpie dogorywające w reklamówce uśmiechając się przy tym rześko. Myślę, że nie dotrwałby do Pasterki.
sobota, 20 grudnia 2008
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
12 komentarzy:
kurcze a to ja się czuje jak przestępca gdy otwarcie mówię że świąt nie trawię (heh) Pani to już chyba się wyrok w trybie pilnym należy ;)
Pani??? Ekhem, ekhem ;)
czyżbym popełnił jakieś faux pas?
Minimalne, proszę pana ;)
i nie otrzymam wyjaśnienia?
Drogi panie klasyku!
Jam nie niewiasta w wieku późnobalzakowskim by mnie Panią (z wielkiej! Z wielkiej do tego litery!) tytułować ;)
Z poważaniem,
dM
nie chciałem ci ja nikogo urazić, jeno takowy nawyk się już u mej persony zadomowił, iż do ludzi być może nitką ironii podszytym ale jednak szacunkiem się zwracać zwykłem, poza tym poufałość by miała jakąkolwiek wartość, winna być w mej opinii zarezerwowana dla tych nielicznych osób, jednakże jest to naturalnie li kwestia natury estetycznej, którą proszę mi wybaczyć mą śmiałość, wolałbym pozostawić wyłącznie w mej gestyji
o
[przepraszam za śmiecenie ale chciałem zmienić słowo co jednak okazało się skomplikowanym zabiegemi]
Tak na marginesie - czy szacunek ironią podszyty nie traci na swej wartości? Wracając do meritum sprawy (no no, zrobiła się z niczego sprawa :P ) - ależ skąd - nie uraziłeś, nie obraziłeś, jedynie zdziwiłeś, bo myślałam w swojej zaściankowej naiwności, że internet tworzy iluzję atmosfery koleżeńskiej poufałości na zasadzie "czcionka nie wyraża wieku". Ale rozumiem, że "Pani" było elementem żartobliwie ironicznym.
Prześlij komentarz